Mam jedną niezawodną receptę – UŚMIECH!
13-02-2022Uśmiechnięty dentysta witający pacjenta w progu. Pacjent, który lubi te wizyty. Ciepła rodzinna atmosfera. Perfekcyjny uśmiech i niekłamana radość z efektów leczenia… Brzmi jak scena z filmu?
Tymczasem to rzeczywistość!
O tym, jak to możliwe, o zawodzie stomatologa, roli empatii i życzliwości w życiu zawodowym i na co dzień rozmawialiśmy z Panią Doktor Agatą Zarębą-Szopą.
Praca stomatologa wiąże się z wieloma aspektami. Najważniejszym z nich jest sam pacjent, dla którego taka wizyta często wiąże się ze stresem, obawami, a nawet dentofobią. Skąd się bierze u ludzi taki ogromny lęk przed stomatologiem i jak go zwalczyć?
Dentofobia u większości pacjentów bierze się tak naprawdę z dzieciństwa. Współczesna stomatologia wygląda zupełnie inaczej niż powiedzmy – 20 lat temu. Wtedy częste było robienie wszystkiego „na siłę”, bez znieczulenia, ból, trzymanie dzieci, żeby siedziały na fotelu – słowem – dantejskie sceny. Teraz jest to nie do pomyślenia!
Na lęk u pacjenta mam jedną niezawodną receptę – UŚMIECH! Oprócz tego niezwykle istotna jest empatia (ja mam jej dużo, czasem aż za dużo! J) oraz zwyczajna, ludzka życzliwość.
Niektórzy pacjenci przychodzą z zaawansowanymi problemami…?
Tak, i to nie dlatego, że o siebie nie dbają! Oni właśnie po prostu się boją. W 99% to jest strach przed stomatologiem, strach przed bólem. Ci pacjenci najczęściej długie lata nie byli na wizycie i pamiętają zupełnie inną rzeczywistość. Kojarzą specyficzny zapach gabinetu, stomatologa, który nic nie mówi, ból, np. rwania zęba bez znieczulenia. Teraz tego nie ma, ja sama nigdy nie miałam styczności z podobnymi procedurami. Leczy się zęby bez bólu, każdy stara się uratować, bo przecież one nie odrosną. Celem jest zawsze piękny uśmiech i zdrowe zęby.
Uśmiech daje pewność siebie.
Dokładnie! Doceńmy wartość tego uśmiechu. I nie mówimy tu o zębach rodem z Hollywood, bo to przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, by uśmiechać się szczerze, bez wstydu. Następuje jednak już epokowa zmiana, teraz 30. i 40-latkowie i młodsi mają świadomość swojego wyglądu i zdrowia, chcą o siebie dbać i pokazywać swój uśmiech światu.
Wiadomo, że pacjenci są różni. Spotykam się z bardzo młodymi ludźmi, wchodzącymi w dorosłość, którzy nie mają sześciu czy ośmiu zębów. Ktoś im tak doradził, żeby usunąć zamiast ratować. A przecież oni nie są stomatologami i sami nie podjęli takich decyzji. Nic nie zastąpi zdrowego zęba. Jeśli brakuje jednego lub więcej – powstaje szereg dysfunkcji związanych z narządem żucia. Nie mówiąc już o tym, że zmienia się twarz. Pacjenci, którym odbudowuję zęby, np. dzięki implantom czy mostom pełnoceramicznym, nagle zauważają, że policzki są wypełnione a nie zapadnięte, łagodnieją bruzdy nosowo-wargowe, zmienia się cała twarz. I wtedy słyszę: „Pani Doktor, Pani dokonała cudu”! Ja zawsze się śmieję, że to jest magia zębów.
Uśmiech jest także uniwersalnym językiem komunikacji. Przecież wszyscy uśmiechamy się w tym samym języku.
Żyjemy w dziwnych czasach. Każdy ma swoje większe i mniejsze problemy, mamy pandemię. Każdy chciałby być szczęśliwy, a niestety – nie każdy potrafi to szczęście znaleźć i docenia to, co ma. Ale naprawdę, uśmiechajmy się, bo to potrafi działać cuda.
Widzę to po pacjentach wchodzących do gabinetu. Często, żeby rozładować napięcie, wystarczy podać rękę, powiedzieć dzień dobry, uśmiechnąć się. Jeżeli ja podchodzę z optymizmem, z radością to oni też w zupełnie innej atmosferze przeżywają tę wizytę. Bez strachu siadają na fotel.
Medycyna robi co chwilę milowe kroki. Nowoczesne technologie, coraz bardziej zaawansowane metody leczenia. Jak za tym nadążyć?
Jeśli chodzi o wiedzę i jej zdobywanie wychodzę z założenia, że szklanka jest zawsze do połowy pusta. Cały czas się dokształcam. To z jednej strony proste, bo w obecnych czasach mamy naprawdę mnóstwo różnych narzędzi. W czasach COVID-19 jest to może bardziej problematyczne, ale dla chcącego nic trudnego. Jeśli ktoś chce zdobywać wiedzę i umiejętności – będzie drążył, szukał, czytał, brał udział w sympozjach. Wiedza jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy chcieć po nią sięgnąć.
Które dziedziny stomatologii są Pani Doktor najbliższe?
Mnie osobiście bardzo zajmuje protetyka, stomatologia estetyczna, odtwórcza, a efekty przed i po to jest to, co dosłownie uwielbiam! To jest mój konik, coś co daje ogromną radość. Kiedy przychodzi pacjent i widzi swój uśmiech w lustrze, często pojawiają się łzy. Wtedy satysfakcja z pracy jest nie do opisania. Wiem, że wspólnie zmieniliśmy właśnie coś w jego życiu na lepsze.
Lubię też moich najmłodszych pacjentów. Ostatnio była u mnie 2-letnia dziewczynka. Bardzo, bardzo nie chciała przyjść. Ale otworzyła buzię, pobawiłyśmy się, „wygoniłyśmy robaki” z dwóch zębów, założyłyśmy obłędną, różową plombę. Powiedziała, że to jest ekstra i to było wszystko, czego potrzebowałam!
Ojej, rzadko spotyka się lekarzy czerpiących taką radość z pracy!
Ja tak mam! (śmiech) Praca daje mi ogromną satysfakcję. Leczę już trzecie pokolenie pacjentów – to jest cudowne. Od każdego z nich można się czegoś cennego nauczyć. Z każdym staram się zaprzyjaźnić po to, by skrócić dystans i ułatwić mu wizytę.
Jaką rolę odgrywa w leczeniu nowoczesny sprzęt?
Przyjmując pacjentów nie wróżymy z fusów. Mamy wysokiej klasy sprzęt, na którym pracujemy i który cały czas wspomaga nas w leczeniu. Unikamy w ten sposób powikłań, mamy pełen obraz tego, jak powinno przebiegać leczenie.
Nie każdy jednak może sobie pozwolić na wizyty w dobrych gabinetach.
Czasem jest teżtak, że pacjenci nie mają budżetu na leczenie zębów. A nie należy ono do najtańszych. Pamiętajmy, że składa się na nie wiele czynników, a sam stomatolog jest tylko jednym z nich. Trzeba pamiętać o asystentkach, nowoczesnym sprzęcie, gabinecie, mediach, sterylizacji, lekach etc.
Ale to wszystko da się wspólnie ustalić. W Danei zawsze działamy dla dobra pacjenta. Czasem rozkładamy płatność na raty, czasem robimy rzadsze wizyty, ale cały czas mamy w zasięgu wzroku cel, jakim jest piękny, zdrowy uśmiech. Pieniądze to nie jest wszystko, w tym zawodzie trzeba też być człowiekiem. Pamiętajmy, że dobro zawsze do nas wraca.
Jak pandemia wpłynęła na pracę stomatologów?
To jest dość obciążający zawód. Fizycznie, ze względu na kręgosłup, wysoką precyzję ruchów, ale także psychicznie, bo każdy pacjent, z którym się stykamy niesie ze sobą jakiś bagaż. Pandemia wydłużyła wizyty, zwiększyła poziom dezynfekcji w i tak sterylnych już warunkach, wymusiła pracę w kombinezonach, przyłbicach, kapturach – to zwiększa dystans i strach pacjenta, więc nie było łatwo. Często mnie nie poznawali, a dzieci płakały – to było przerażające doświadczenie, bo zawsze staram się o dobrą atmosferę w gabinecie. Teraz na szczęście pożegnaliśmy pełne kombinezony i – jak mam nadzieję – wkrótce pożegnamy też pandemię.
Zdarzały się Pani Doktor jakieś trudne przypadki?
Oczywiście, że tak! Nikt nie pozjadał wszystkich rozumów. Ale po to mam zespół lekarzy, żeby takie przypadki konsultować. Jeśli mamy trudną pracę protetyczna na implantach, to zawsze współdziałam z chirurgiem implantologiem oraz technikiem dentystycznym. Planujemy, analizujemy, bierzemy pod uwagę wiele możliwości tak, aby przedstawić pacjentowi najlepszą i najkorzystniejszą dla niego opcję odbudowy uzębienia. Nierzadko dochodzą konsultacje z internistą, kardiologiem czyonkologiem.
Pacjent, który przyjdzie do nas zawsze będzie potraktowany profesjonalnie, kulturalnie, życzliwie, uczciwie i z najwyższą starannością.Bo Danea to są ludzie, to są relacje. To cudowny zespół, który się lubi, szanuje, współpracuje. To jest najważniejsze i pacjenci to czują!
Wspomniała Pani Doktor o pracach na implantach. Implantologia jest coraz bardziej popularna. Jak wygląda proces zakładania implanta?
Zaczynamy od wykonania tomografii komputerowej, trójwymiarowej. Wstępnie oceniam, czy kość jest odpowiednia, robię pomiary, zbieram wywiad. Pytam na przykład, na skutek czego pacjent stracił zęby, czy w rodzinie jest parodontoza, czy pacjent jest zdrowy, czy choruje przewlekle, bo to może przecież utrudniać gojenie. Zawsze zbieram pełen wywiad i współdziałam z innymi lekarzami. Do każdego problemu podchodzimy holistycznie, interdyscyplinarnie. Taka ścieżka pozwala na uniknięcie ewentualnych powikłań. Dzięki temu zdecydowana większość implantów się przyjmuje i możemy wykonać pełną rekonstrukcję uśmiechu.
Zawsze też mam w pamięci, że medycyna jest sztuką. Działam z najlepszą wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem. Każdego pacjenta traktuję tak, jakbym na fotelu miała członka swojej rodziny.
A co Pani Doktor lubi robić w wolnym czasie?
Swój wolny czas poświęcam głównie moim dzieciom, a jeśli już go znajdę dla siebie to zimną są to góry, narty, snowboard, górskie spacery. W lecie wybieram rowery, podróże. Wolny czas jest aktywny, musi być energia, emocje, adrenalina! Chwytam dzień, cieszę się z małych rzeczy, staram się wstawać z uśmiechem.
Lubię też taniec, muzykę. Mam 10-letniego syna, który muzycznie mnie uświadamia chociaż jego gusta nie zawsze zgrywają się z moimi (śmiech)! Czasem pobujam się przy hip-hopie, często słucham polskiej alternatywy i z sentymentem wracam do Nory Jones czy U2. Ostatnio szczególnie ujął mnie Ralph Kamiński i jego covery Kory. Lubię czytać, szczególnie kryminały szpiegowskie. Polecam zajrzeć do Sewerskiego czy Mroza.
A moją prawdziwą pasją (oczywiście oprócz pracy) jest gotowanie! To połowa mojego życia! Kocham smakować, próbować, eksperymentować. Szczególnie dobrze czuję się w kuchni włoskiej, polskiej kuchni fusion. Doceniam też coraz bardziej kuchnię roślinną, wegańską – jest tam cała masa ciekawych przepisów. Gotowanie to mój relaks, uwielbiam karmić ludzi. Pamiętam, jak przyszłam do pracy do Danei –przyniosłam sernik na przełamanie lodów. Jak widać – przełamałam je skutecznie!
Serdecznie dziękuję za tę rozmowę. A już wkrótce kolejna – tym razem o stomatologii dziecięcej, czyli kiedy iść po raz pierwszy z dzieckiem do dentysty.